Przyjemnie jest planować, natomiast z realizacją jest już nieco gorzej, przynajmniej ja tak miewam. Niezrealizowane zamierzenia wprowadzały mnie w stan lekkiej frustracji dlatego postanowiłam podejmować decyzje bardziej "last " niż "first minute". Okazało się, że to, co się nam przydarza jest bardziej intensywne, głębsze.
Poniżej fotograficzna relacja z takiego zupełnie spontanicznego i szalonego wypadu w Bieszczady, krótkiego czasu spędzonego w otoczeniu pięknej natury, półdziko żyjacych hucułów i ludzi z charakterem.
Ostrzeżenie! - może się tak stać, że fotograf zostanie pozbawiony swojego sprzętu, posadzony na wierzchowca i przegnany po górskim terenie.
Bardzo fajne fotki , gratuluję kreatywności :D Bardzo dobre kolory , czekam na więcej fotek :)
OdpowiedzUsuńfajna sesja :)
OdpowiedzUsuń